Bruno Mora-Morzycki był jedynym bratem Marii Morzyckiej – przedwojennej właścicielki kamienicy Marymoncka 49. Po jej śmierci nieruchomość przeszła na niego i matkę, o czym dowiedział się dopiero po powrocie do Polski pod koniec lat pięćdziesiątych, gdy i tak kamienica była już w rękach komunistycznych władz. Reszta majątku Morzyckich też przepadła w zawierusze wojennej i w powojennych zmianach.

O ile obecne pokolenia Morzyckich Marii nie znają, bo zginęła rozstrzelana przez Niemców pod koniec Powstania Warszawskiego, o tyle “Sapcio” żyje w ich pamięci, nawet jeśli nie jako konkretne, osobiste wspomnienie, to jako legenda. Bo niewątpliwie był postacią wyjątkową. Przydomku “Sapcio” dorobił się pod koniec życia, bo kiedy w 1958r. wrócił z zesłania na Syberię, to nie wrócił sam, a w towarzystwie licznych chorób i dolegliwośći, których się na zsyłce dorobił. Jedną z nich była astma.

O jego życiu można by pisać (i zostało napisane) wiele. Między innymi w licznych wspomnieniach samego Bruna, jego opowiadaniach i pamiętnikach. Bo Bruno Mora-Morzycki był człowiekiem pióra – dziennikarzem, pisarzem historycznym, poetą. Ale przede wszystkim – wielkim patriotą. Jak sam napisał w liście do rodziny pod koniec życia:

…dałem ze siebie wszystko, com mógł. Nie miałem przecież prawie nigdy życia osobistego, wszystko com miał najdroższego, znalazło się jakby na marginesie Sprawy Polskiej… Walczyłem we wszystkich polskich powstaniach i wojnach, jak dziadowie moi  walczyłem, “zaliczyłem” katorgi łagrów i Sybir. Robiłem wszystko, com potrafił i do czegom dorósł, aby stać się Was godnym…

Poniżej załączamy fascynującą opowieść o jego życiu, pióra Grzegorza Malanowskiego, pt. “Zmartwychwstanie wojownika”, ktora ukazała się w polonijnej prasie amerykańskiej w 2015r.

Jeśli na tej stronie tekst jest mało czytelny, można ściągnąć artykuł jako pdf :