Atak na właścicieli kamienicy przy Marymonckiej 49 zaplanowany był w kilku kierunkach: podważenia ich praw właścicielskich i spadkobrania, wplątania w nieistniejący spisek polityczno-finansowy oraz zrobienia z nich “czyścicieli”, którzy brutalnymi metodami wykurzają lokatorów z nieruchomości. Wszystkie trzy drogi oparte na kłamstwach i konfabulacjach Śpiewaka oraz lokatorki komunalnej, Danuty O.

Koronnym dowodem na “czyścicielstwo” miała być historia rzekomego zalania betonem jednego z lokali przez dziurę w suficie. Jak się okazało po kontrolach Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego oraz niezależnej ekspertyzie technicznej lokali 19 i 21, przeprowadzonej na zlecenie tegoż Inspektoratu – nie mogło dojść do takiego zdarzenia – w żadnym miejscu struktura stropu nie była bowiem przerwana czy nawet uszkodzona. Natomiast medialne rozdmuchanie przez Śpiewaka wykreowanej afery budowlanej było świadomą próbą skompromitowania właścicieli, a jednocześnie próbą stworzenia “podkładki” do przejęcia kolejnego lokalu w kamienicy przez Danutę O. (po zaanektowaniu przez nią strychów i piwnic w nieruchomiości, a także lokali: własnościowego nr 15 i niewydzielonego nr 20).

Poniżej przedstawiamy szczegóły i dokumenty dotyczącej tej niewiarygodnej historii:

16 lipca 2018r. w czasie konferencji prasowej na podwórku kamienicy Marymoncka 49 Jan Śpiewak wyskoczył z medialną bombą, nastawioną w zamyśle na wywołanie sensacji. Wiadomość brzmiała:

Tylko w ostatnim roku czyściciele kamienicy włamali się na strych oraz przeprowadzili nielegalny remont, zalewając całe mieszkanie jednego z lokatorów cementem.

W tym jednym zdaniu Jana Śpiewaka mieszczą się aż trzy kłamstwa i jeden obraźliwy epitet – skupmy się jednak na kłamstwie najważniejszym, czyli “zalaniu całego mieszkania jednego z lokatorów cementem”.

Chodzi o lokal 19 znajdujący się pod lokalem 21 (oba zwrócone spadkobiercom przez Miasto w 2004r.). Gdy właściciele w wyniku prawomocnego wyroku sądowego (sygn. akt V Ca 2775/13) odzyskali w 2014r. dostęp do bardzo zaniedbanego lokalu 21 i chcieli zrobić w nim remont, lokatorka komunalna Danuta O. wszelkimi sposobami próbowała im to uniemożliwić. Podając się przed wszystkimi organami za “zarząd wspólnoty mieszkaniowej” Danuta O. bojkotowała legalne działania remontowe spadkobierców poprzez: odcięcie ich od pionów wodno-kanalizacyjnych, pisanie donosów do Nadzoru Budowlanego (który w wyniku tych donosów odbył liczne kontrole w latach 2015-2018), wielokrotne wzywanie policji, gdy w mieszkaniu pracowała ekipa budowlana z informacją, że jest włamanie itp., itd. – nota bene zastraszanie ekipy budowlanej było tak skuteczne, że remont został w 2015r. przerwany, bo szef firmy wycofał się z umowy, nie mogąc po raz kolejny wejść do budynku. Kontynuowanie prac tym bardziej stanęło pod znakiem zapytania, że lokatorka komunalna Danuta O., właśnie w tym czasie, na początku roku 2015r. ubezwłasnowolniła staruszka mieszkającego poniżej w lok. 19, Jerzego G, z zamiarem przejęcia kolejnego lokalu w budynku. Odcięła tym samym właścicieli od pionów nie tylko na strychu (co zrobiła wcześniej), ale i pionów poniżej remontowanego lokalu.

Przed ingerencją Danuty O. pan Jerzy był nastawiony przyjaźnie do spadkobierców. W czasie wizyty przedstawicielki spadkobierców i szefa ekipy budowlanej zostało nawet ustalone, że przy okazji remontu zostanie też wyremontowane na koszt właścicieli także jego mieszkanie, które było w opłakanym stanie. W tym celu zostały zrobione zdjęcia, właśnie w trakcie tej wizyty, czyli 26 stycznia 2015r., dokumentujące stan lokalu. Był to ostatni raz kiedy ktokolwiek inny oprócz Danuty O., jej rodziny oraz współpracującej z nimi Haliny B., miał za życia Jerzego G. dostęp do zajmowanego przez niego mieszkania.

Gdy prace remontowe wystartowały i, zgodnie z umową, ekipa zjawiła się pod drzwiami lok.19 – Jerzy G. nie otworzył. Przez szparę w drzwiach wyjaśnił, że: “pani Danuta O. zabroniła mu wpuszczać spadkobierców”. Danuta O. nie pozwoliła właścicielom ani na wymianę pionów, ani na remont zajmowanego przez Jerzego G. mieszkania – wolała żeby starszy pan żył w warunkach urągających zdrowiu i przyzwoitości, byle nie wpuścić właścicieli do lokalu, który postanowiła przejąć.

Przerwany remont został podjęty dopiero po dwóch latach – pod koniec 2017r.; ale już tylko w lokalu 21, bo na wejście do lokalu19 zaanektowanego przez Danutę O. nie było szansy. Nowa ekipa budowlana z góry została poinformowana o mogących ją czekać trudnościach (mówiąc delikatnie). Było ich jeszcze więcej niż w 2015r., łącznie z “interwencją osobistą” Śpiewaka, który podczas nieobecności właścicieli wtargnął do remontowanego lokalu i dosłownie wyrzucił z niego robotników.

O sławetnym zalaniu, do którego wg. relacji Danuty O. miało dojść na początku stycznia 2018r., właściciele kamienicy dowiedzieli się dopiero w czasie kontroli Nadzoru Budowalanego, która miała miejsce 17 maja 2018r. Było to wielkie wydarzenie z udziałem: kandydata na prezydenta Warszawy, radnego, Jana Śpiewaka; 2 wysokich rangą oficerów policji z Komendy Rejonowej Policji V; Danuty O. i członków jej rodziny oraz kilkunastu innych lokatorów; przedstawicieli ARENDY (firmy współpracującej z nielegalnym zarządem Danuty O.); przedstawicieli ZEST (administratora legalnego); dwójki spadkobierców oraz oczywiście inspektora Nadzoru. Na klatce schodowej Danuta O. wykrzyczała rewelacje o zalaniu sprzed paru miesięcy – to właśnie wtedy właściciele po raz pierwszy usłyszeli o “dziurze” i betonie.

Na wstępie Śpiewak poinformował policję, że osoby przebywające w lok.21 (właściciele) znajdują się na terenie nieruchomości nielegalnie i zażądał ich wylegitymowania. Chciał też na siłę wejść do lok. 21 przepychając się w drzwiach z właścicielem. Policjanci zapoznali się z okazanymi im dokumentami własnościowymi: akt notarialny nabycia z 1939r., decyzja dekomunizacyjna z 1998r., protokół z 2004r. zwrotu przez Miasto 65% kamienicy właścicielom – w tym zwrot lokali: 21 i 19. Zostali także ponformowani, jak również Jan Śpiewak, że dostęp do lok.21 został przekazany właścicielom w wyniku prawomocnego wyroku sądowego (sygn. akt V Ca 2775/13) (patrz artykuł: Stanowisko sądów: Marymoncka 49 własnością prywatną). Usatyfakcjonowani tymi wyjaśnieniami i dokumentami policjanci chcieli wyjść, ale zostali zatrzymani na klatce schodowej przez Śpiewaka i wylegitymowani przez niego – pod pretekstem, że nie wypełniają swoich obowiązków, pozwalając, aby osoby nie mające żadnych praw do nieruchomości w niej przebywały. Wszystko to publicznie – wobec lokatorów zgromadzonych na klatce. W taki to sposób Jan Śpiewak wykorzystywał swoje stanowisko radnego i kandydata na prezydenta Miasta.

Jeśli można się było łudzić, że jest nieświadomym, jedynie błędnie przez Danutę O. poinformowanym działaczem walczącym o sprawiedliwość społeczną, to po informacjach, które przekazali mu policjanci, było już jasne, że w pełni świadomie, wbrew faktom Jan Śpiewak robi “aferę reprywatyzacyjną”, tam, gdzie jej nie ma.

Jednocześnie Śpiewak całym swoim autorytetem poparł w czasie tego wydarzenia Danutę O., która to w przeciwieństwie do właścicieli, nie miała naprawdę żadnych uprawnień do posiadania kluczy do lok. 19 i dysponowania nim:

  • ani jako najemca lok.19 (nawet komunalny; Danuta O. jest najemcą komunalnym lok. 14, znajdującego się w innej klatce)
  • tym bardziej jako właścicielka lok. 19 – nawet z cieniem jakichkolwiek praw ani historycznych, ani obecnych
  • ani jako członek Zarządu Wspólnoty, za którego się podawała – ponieważ sąd uznał zarząd składający się z członków rodziny O, za nieistniejący (patrz artykuł: Nielegalny zarząd: rodzina lokatorów komunalnych przejmuje zarządzanie i finanse Wspólnoty)

Nikt jednak Danuty O. nie legitymował i nie żądał od niej pokazania dokumentów, na podstawie których uważa, że może rozporządzać lok. 19 i lok. 21 (do niego Danuta O. też chciała wejść). Nikt nie ma takiego tupetu jak ma Jan Śpiewak. Właściciele, prawdę mówiąc, byli w szoku.

Inspektor Nadzoru Budowlanego przeprowadził kontrolę w lok. 21 (w obecności policjantów), a następnie w znajdującym się niżej lok. 19, do którego Danuta O. (nie posiadająca żadnych praw do tego lokalu, za to z poparciem ówczesnego radnego, Śpiewaka), nie wpuściła właścicieli. Kontrola tego lokalu odbyła się więc bez ich obecności – był tam natomiast Jan Śpiewak, Danuta O., jej przyjaciółka Halina B. i przedstawiciele firmy ARENDA. Tak że właścicielom nigdy nie pokazono spowodowanych jakoby przez nich szkód, co, przyznacie Państwo, jest dość dziwną sytuacją. Mimo niewątpliwie ogromnych jednostronnych nacisków, jakim poddany był przedstawiciel Inspektoratu, w raporcie z tych oględzin nie można zlaleźć niczego, co mogłoby potwierdzać historię “zalania betonem całego (a choćby nawet części) mieszkania”.

Co ciekawe – w czasie tej kontroli (ani przed nią) – nie zostały okazane przez Danutę O. żadne zdjęcia przedstawiające zalane mieszkanie i pochlapanego starszego pana. Przecież takiego pogrążającego spadkobierców “żelaznego dowodu” Danuta O. i Śpiewak nie mogli pominąć przez roztargnienie. Zdjęcia wykonane przez Danutę O. pojawiły się natomiast w sposób cudowny… dopiero dwa miesiące później w lipcu 2018r. – w czasie sławetnej konferencji prasowej J.Śpiewaka. Czyżby wcześniej te fotografie nie istniały? Innymi słowy – choć to wydaje się zupełnie fantastyczne – czyżby przed konferencją została zaaranżowana przez Danutę O. specjalna sesja zdjęciowa, która miała poprzeć obrazami niepoparte faktami (i nie potwierdzone przez Nadzór) “zalanie betonem”? To jedyne logiczne wyjaśnienie.

Co również ciekawe – Śpiewak nagłośnił sprawę fikcyjnego “zalania”, mimo iż znał już stanowisko Nadzoru Budowlanego. To kolejny dowód na świadome działanie na szkodę spadkobierców, bez liczenia się z faktami – a wszystko w celu wykreowania się na prawdziwego demaskatora afer reprywatyzacyjnych (w przeciwieństwie do konkurentów w wyborach, czyli głównie P.Jakiego) – nieważne, że za cenę prawdy i wyrządzając krzywdę niewinnym ludziom.

Fantastyczna konfabulacja Danuty O. i Jana Śpiewaka zadziałała. Media rzuciły się na temat i epatowały tekstami typu: “(Spadkobiercy) w suficie wywiercili dziurę, przez którą do mieszkania poniżej robotnicy wlali cement.” (Metro Warszawa, z dn.17 lipca 2018r.). Jeszcze ciekawszy jest headline tego artykułu, z którego wynika, że beton “wlany był wprost na 86-latka”!:

Tam też po raz pierwszy właściciele zobaczyli sławetną sesję zdjęciową Danuty O. Mógł ją zobaczyć też każdy obywatel Reczpospolitej.

Trudno uwierzyć, że można się posunąć aż do takiego kreowania rzeczywistości, gdy tymczasem fakty są następujące:

Mieszkanie Jerzego G. nie zostało zalane cementem ani betonem, spadkobiercy, ani robotnicy nie wywiercili żadnej dziury, nie było też żadnych przypadkowych pęknięć czy nawet nieszczelności, przez które mogłaby przeciec wylewka. Były ślady i zacieki po starych, wielokrotnych zalaniach wodą – pochodzących jeszcze z czasów, gdy nad p. Jerzym G. mieszkali lokatorzy. Mieszkanie nie było remontowane od dziesiątków lat i jego sufit, ściany, podłogi i urządzenia przedstawiały opłakany widok (liczne zacieki widać już na załączonych wyżej zdjęciach z 2015r., czyli na kilka lat przed rzekomym zalaniem).

Nie spodziewamy się, że ktokolwiek uwierzy właścicielom na słowo. Na szczęście są dokumenty, o których wspomnieliśmy i które to niezbicie potwierdzają. Pora je przedstawić.

Po opisanej wyżej kontroli (17.05.2018), która zmieniła się w akcję wyborczą Śpiewaka, Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego w piśmie z dn. 03.08.2018r. wydał nakaz wykonania szczegółowej ekspertyzy technicznej obu lokali (Postanowienie PINB Nr IIIOT/247/2018r.). Z treści tego pisma wynika, że Nadzór przeprowadzał już od 2015r. “liczne kontrole” w lok. 21 i 19 (po wspomnianych licznych donosach Danuty O. podającej się za “zarząd wspólnoty”) – i że upoważniony pracownik Inspektoratu nie stwierdził obecności “żadnych otworów” – także w czasie oględzin 16.05.2018r. (w których, przypominamy, uczestniczyli aktywnie Śpiewak, Danuta O. i ARENDA):

Co do lokalu 19, to opisano wiele starych zacieków i rys w różnych miejscach nieremontowanego przez dziesiątki lat mieszkania, ale skonkludowano stanowczo: “W dniu oględzin nie ma otworu w stropie”. To stwierdzenie raczej zamyka sprawę, bo gdyby legendarna dziura w stropie kiedykolwiek istniała, to nie dałoby jej się “zalepić” z góry, z lokalu 21, tak, by nie było po niej śladu w lokalu 19.

A oto pełna treść ekspertyzy technicznej stanu lokali 19 i 21 budynku przy ul. Marymonckiej 49 wykonanej na zlecenie Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego:

Zawarte w niej szczegółowe badania techniczne powierdzają ustalenia inspektora Nadzoru Budowlanego – nie wykryto żadnego otworu, przez który mógłby być wlewany beton/cement.

Tyle w sprawie “zalania betonem” lokalu 19. A co z planem przejęcia tego lokalu przez Danutę O.?

Danuta O. fizycznie przejęła lokal 19 już w roku 2015, kiedy to stała się jedyną osobą posiadającą klucze do mieszkania wówczas 83-letniego lokatora, Jerzego G. Pod pretekstem sprawowania nad nim opieki, odcięła go całkiem od świata zewnętrznego, składając w jego imieniu nieautoryzowane przez niego skargi na właścicieli (np. do prokuratury, których wzywany potem do składania zeznań, Jerzy G. nie potwierdził, a nawet o których nie wiedział). Odcięła go nawet od opieki społecznej. Cel był jasny – zaledwie kilka lat wcześniej Danuta O. “zaopiekowała się” staruszką – właścicielką wykupionego lok. 15, Marianną D., w zamian za przepisanie na nią tegoż lokalu – staruszka umarła w 3 miesiące po spisaniu aktu notarialnego darowizny i w ten sposób lokal stał się w 2010r. własnością Danuty O. (przepisała go następnie na córkę, Justynę O.)

Po śmierci Jerzego G., przetrzymywanego przez Danutę O. w urągających przyzwoitości warunkach, Danuta O. natychmiast zgłosiła się do Urzędu Miasta z odnalezionym jakoby ciotecznym wnuczkiem Jerzego G. w celu przejęcia lokalu 19. Gdy odmówiono jej tam meldunku – poszła na policję, składając fałszywe zeznanie, że ten lokal Jerzy G. “wykupił” i “cioteczny wnuczek” ma pełne prawo do tego lokalu. Kłamstwo o wykupieniu lokalu 19 Danuta O. powtórzyła nawet przed sądem w czasie rozprawy przeciwko Śpiewakowi, gdy w dn. 28.10.2020r. zeznawała jako świadek:

(Pseudospadkobierca) wywiesił na bramie, publicznie, obwieszczenie, że on będzie dokonywał wejścia do lokalu 19, który jest lokalem wykupionym.

Tymczasem już w 1999 r. Jerzy G. został poinformowany przez Miasto, że “budynek nie jest przeznaczony do zprzedaży, stanowi własność prywatną” i dostał zwrot wpłaconego w 1979r. zadatku. Zajmował lokal tylko na podstawie nieważnej zresztą od 2004r. umowy najmu z Miastem.

Pani Danuta O., która występuje wszedzie jako samozwańczy ekspert od spraw nieruchomości (przeczyła nawet prawniczym wywodom Sebastiana Kalety w czasie przesłuchania Komisji Weryfikacyjnej) i wypowiada publicznie zdania typu: Analizowałam sytuację rodzinną tych państwa. (…) I moja ocena jest taka, że miasto było i jest właścicielem” – a przede wszystkim Danuta O., która powołuje się ciągle na “świętość ksiąg wieczystych” – nagle osoba ta nie wie, że lokal 19 nigdy nie został wydzielony w ogólnej powierzchni budynku i nigdy nie został sprzedany przez Miasto Jerzemu G. – i że w przeciwieństwie do nazwisk 8 lokatorów, którzy swoje mieszkania wykupili w czasach komuny, jego nazwisko nie widnieje w księgach wieczystych.

Danuta O. wie o tym doskonale. Jest to po prostu kolejny dowód na to, że Danuta O. powie każde kłamstwo – przed każdą instytucją, nawet w sądzie – byle dopiąć swojego.

W ramach przejmowania lokalu 19 “cioteczny wnuczek” został wpisany przez Danutę O. w Innogy i PGNiG jako jego właściciel, bo, jak wytłumaczono spadkobiercom w obu firmach, nie sprawdzają one praw właścicielskich do danego lokalu, a wpisują osobę, która pierwsza pojawia się z aktem zgonu poprzedniego płatnika… Oczywiście, że z aktem zgonu jako pierwsza pojawiła się Danuta O., bo tylko ona przez dłuższy czas wiedziała o śmierci staruszka, którym się “opiekowała”.

Zakrojone na szeroką skalę działania Śpiewaka w celu zdyskredytowania prawowitych właścicieli kamienicy, a zwłaszcza “afera z zalaniem betonem”, miały pomóc Danucie O. w utrzymaniu przejętego przez nią lok. 19. i tym samym definitywnie odciąć właścicieli od dostępu do niego.

Co więcej –“aktywista miejski”, Jan Śpiewak, wyraźnie zachęcał lokatorów komunalnych do nielegalnego procederu przejmowania przez nich kolejnych lokali w prywatnej kamienicy, głosząc publicznie, że mają do tego prawo – że kamienica tak naprawdę powinna zostać “oddana w ich ręce”. Dosłownie tych słów użył w swoim zeznaniu przed Komisją do Spraw Reprywatyzacji, zwracając się do rywala w kampanii wyborczej, Patryka Jakiego, z takim oto “prawnym” apelem:

“Panie ministrze, sprawę Marymonckiej 49 trzeba odkręcić, trzeba oddać tę kamienicę w ręce lokatorów

A potem dzienniki takie jak Gazeta Prawna (20.09.2018r.) mogły informować opinię publiczną że:

Takie populistyczne odzywki miały zapewne na celu wykreowanie się na współczesnego Janosika, ale są też wyraźnym komunikatem do lokatorów komunalnych, a zwłaszcza Danuty O., która wraz z rodziną od lat przejmuje kolejne przestrzenie w kamienicy i bezprawnie zarządza nieruchomością i jej finansami: “Róbcie tak dalej, kamienica może być wasza, macie prawo ją sobie wziąć, ja wam w tym przejęciu pomogę.”

A my pytamy: jakim, na Boga, prawem nieruchomość ta miałaby stać się własnością lokatorów?… Już nawet nie Miasta, kontynuatora bezprawnego zagarnięcia nieruchomości przez władze komunistyczne – ale prywatnych osób, które dostały przydziały od Miasta na zamieszkanie w lokalach, i nie mają nawet cienia praw właścicielskich do niej. Zabierzmy prawowitym spadkobiercom Marii Morzyckiej – oddajmy lokatorom komunalnym, wspaniała koncepcja Jana Śpiewaka.

Jednak wielokrotne skargi Danuty O. do Nadzoru Budowlanego i publiczne powtarzanie przez nią i Śpiewaka absurdalnych oskarżeń o “zalanie całego mieszkania betonem przez dziurę w suficie” odbiły się rykoszetem – i Nadzór zlecił właścicielom, pod groźbą kar, wykonanie ekspertyzy technicznej, co było możliwe tylko po komisyjnym otwarciu lokalu, do którego doszło parę miesięcy po śmierci Jerzego G., o czym wszystkie oficjalne organa zostały powiadomione.

Poniżej, niejako jako kropka nad “i”, przedstawiamy klatki z filmu dokumentującego stan lokalu w dniu jego otwarcia, czyli 8 kwietnia 2019r. Obrazują one, w jakich warunkach Danuta O. przetrzymywała starszego pana i jak wyglądała jej nad nim “opieka”.

Sprawa na tym się oczywiście nie zakończyła. W kolejnych wystąpieniach publicznych, zarówno Danuta O., jak i Jan Śpiewak, zaczęli wyraźnie sugerować, że Jerzy G. … został przez spadkobierców zamordowany. W czasie programu “Sprawa dla reportera”, gdzie temat Marymonckiej 49 był anonsowany przez prowadzącą jako: “Afera reprywatyzacyjna, która skończyła się śmiercią lokatora”, Śpiewak mówi m.in.:

(Fakt, 4 września 2019r.)

Powyższa wypowiedź Śpiewaka pada po ustaleniach Komisji do Spraw Reprywatyzacji co do nie budzących wątpliwości praw właścicielskich i spadkobrania; po wynikach ekspertyz Nadzoru Budowlanego dotyczących rzekomego “zalania”; po dowodach w postaci spraw sądowych na to, że to lokatorzy komunalni działają niezgodnie z prawem i od 2004r. nie płacą właścicielom czynszu – Jan Śpiewak jak katarynka powtarza w kółko swoje oszczerstwa: “czyściciele”, “zalali betonem”, “od 15 lat nielegalnie pobierają czynsz”.

I dodaje do tego kolejną sensację – tworząc połączenie pomiędzy “zalali betonem starszego człowieka” i “wkrótce zmarł” wyraźnie sugeruje, że to spadkobiercy spowodowali jego śmierć.

Podejmują to bezkrytycznie media i publikują artykuły w rodzaju:

Z takimi oskarżeniami, które wyszły od całkowicie wyssanych z palca insynuacji Śpiewaka, muszą się mierzyć spadkobiercy!

O co tak zażarcie walczy Jan Śpiewak? O swoją skórę. Właściciele podali go bowiem do sądu o zniesławienie. W drodze następne dwa akty oskarżenia, w tym jeden złożony przez znanego prawnika, mec. Giertycha. A co oznacza dla Śpiewaka kolejna przegrana? Oznacza… wyrok bez zawiasów. Bez szans na następne ułaskawienie, bo najwyższe władze w Polsce nie uwierzą chyba po raz kolejny w szlachetne intencje Śpiewaka, z takim wyrachowaniem manipulującego faktami i z kompletną obojętnością na krzywdę porządnych ludzi, których niszczy swoimi kłamstwami.

Kolejne posiedzenie Sądu Rejonowego na Żoliborzu, IV Wydział Karny, w sprawie przeciwko J. Śpiewakowi z powództwa sędziwych seniorek rodu Morzyckich, prawowitych współwłaścicielek kamienicy przy Marymonckiej 49, odbędzie się 26 lutego 2021r., g.12:30.

P.S.

Jak się właśnie dowiedzieliśmy, Jan Śpiewak parę dni temu (12 lutego 2021r.) przegrał kolejną sprawę o zniesławienie – przeciwko Sebastanowi Wierzbickiemu, szefowi SLD. Więcej w Wyborcza.pl: Śpiewak znowu przegrał w sądzie. Ma przeprosić szefa SLD w Warszawie.